piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pomagać i nie oczekiwać wdzięczności | 23.09.2017

Zbór Kościoła braterskiego w Suchej Górnej od kilku lat angażuje się w pomoc dla uchodźców. Robi to cicho, anonimowo i bez rozgłosu.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 60 s
Tadeusz Firla podkreśla, że zadaniem chrześcijanina jest czynić dobro. Fot. BEATA SCHÖNWALD

– Wcześniej nie publikowaliśmy niczego na ten temat, żeby ochronić tych, którym staramy się pomóc. Nigdzie nie ujawnialiśmy też ich zdjęć – mówi pastor zboru, Tadeusz Firla. Z „Głosem Ludu” zgodził się jednak porozmawiać. Bez podawania imion, nazwisk i kraju pochodzenia. 

W religii chrześcijańskiej największym przykazaniem jest przykazanie miłości. Co to oznacza w praktyce?

Naszym przykładem jest Jezus Chrystus, o którym jest napisane w Biblii, że czynił i nauczał. Również zadaniem nas, chrześcijan, jest nie tylko mówić o Jezusie, głosić ludziom Ewangelię, ale także czynić dobro. Dlatego uważam, że ważne jest dla całej naszej społeczności, żeby pytać ludzi, którzy żyją wokół nas, czym my jako Kościół możemy w naszej wiosce konkretnie pomóc. Z drugiej strony to niesienie praktycznej pomocy jest w naszym przypadku ściśle związane z przekazywaniem Bożej miłości, którą Pan Bóg włożył do naszych serc, i wskazywaniem na Jezusa, który żył wśród ludzi, pomagał im i głosił Królestwo Boże. Zresztą już w Starym Testamencie jest tekst, w którym Pan Bóg mówi, że troszczy się o sieroty, wdowy i uciekinierów, miłuje ich, a nam nakazuje, byśmy tak samo postępowali. W Ewangelii Jezus jeszcze bardziej rozwija tę myśl, mówiąc, co byście uczynili dla tych najmniejszych, słabych, chorych, tych, którzy są w więzieniu, którzy przychodzą, to jakbyście mnie uczynili. Dla mnie i ludzi z naszego zboru, którzy zaangażowani są w pomoc potrzebującym, taką motywacją do bezinteresownego działania jest właśnie Boża miłość.

W jakim sposób docieracie do potrzebujących? Bo chyba nie da liczyć się na to, że sami zapukają do naszych drzwi?

Czasami przychodzą ludzie, którzy nie mają dachu nad głową, i proszą o pieniądze. Generalnie jednak wychodzimy z założenia, że to my sami musimy wyszukać tych, którym potrzebna jest pomoc. Z tym przekonaniem pojechaliśmy do domu dla uchodźców w Suchej Dolnej, gdzie przebywają osoby, które przyjechały do naszego kraju legalnie i teraz oczekują na azyl. Nawiązaliśmy z nimi pierwsze kontakty, a potem zaprosiliśmy ich do nas. W podobny sposób udało nam się dotrzeć do mieszkańców naszej górnosuskiej starej kolonii fińskich domków, gdzie żyje wielu ludzi potrzebujących pomocy. Zaangażowaliśmy się w działalność stowarzyszenia „Tulipan” i w ten sposób poznałem rodziców dzieci, którym staramy się teraz pomagać.

Czy zdarza się, że pomocna dłoń zostaje odrzucona?

Oczywiście, zdarzają się tacy, którzy drwią z nas albo po prostu nie chcą przyjąć oferowanej pomocy. Rozumiemy jednak, że każdy człowiek ma prawo sam się zdecydować i my nie możemy mieć mu tego za złe.

Cały wywiad w sobotnim, drukowanym "GL".



Może Cię zainteresować.