piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Przez tatuaże do gwiazd | 03.08.2017

Był wtorek, późne popołudnie, a właściwie wieczór. Mężczyzna w średnim wieku, wyraźnie zmęczony afrykańskimi upałami, dumnie prężył pierś do słońca. Promienie pochłonęły charakterystyczną kotwicę, symbol Polski Walczącej. Na basenie nie ma czasu na myślenie o bohaterach sprzed kilkudziesięciu lat, na zatrzymanie się w wodzie, w której niemal każdy metr kwadratowy jest wypełniony czynnikiem ludzkim. Współdzieląc wieczorną wodę z mężczyzną z tatuażem pomyślałem, że są granice, których przekroczyć nie wolno.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 15 s
Tomasz Wolff. Fot. ARC

Wytatuowanie na piersi Polski Walczącej jest sporym nadużyciem. Kotwica była, jest i będzie zarezerwowana dla powstańców walczących o Polskę. Oni nie pławili się w luksusie, nie żyli w czasach dobrobytu, nie mieli czasu na Facebooka, Instagrama i inne aplikacje pożerające czas i oddalające z każdym dniem człowieka od człowieka. Nigdy by im nie przyszło na myśl, żeby tatuować sobie na ciele kotwicę. Byli szczęśliwi, że mogą się bez reszty poświęcić ojczyźnie. Tymczasem dziś dla niektórych wyznacznikiem stanu szczęśliwości jest pokazanie wytatuowanego ciała. Taka drobna różnica.

Przed kilkoma dniami znany także w naszym regionie prof. Radosław Zenderowski na swoim profilu na Facebooku opisał swoje przygody z Wisłą. Taka Polska w pigułce. Najbardziej utkwiło mi w pamięci jego spotkanie z pewną blondynką, cytuję, „posiadającą tuż nad piersiami tatuaż z napisem: »per aspera ad astra« (przez trudy do gwiazd)”. Zgadzam się z nią w 100 procentach, życie nie jest łatwe... Niemniej jednak na „dziarę” się nie zdecyduję.

Jak ktoś już musi, nie da rady inaczej, niech sobie wytatuuje motylka albo samochodzik. Symbole zostawmy tym, którzy na nie naprawdę zasługują. 



Może Cię zainteresować.