piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Prawdziwa wojna | 24.03.2015

„U każdego wygląda inaczej, ale i tak przebiega bardzo szybko. Zaczyna się od dreszczy, jak przy zwykłym przeziębieniu, następnie bóle w skroniach i stawach, ale człowiek czuje się jeszcze całkiem nieźle. Może chodzić, rozmawiać, prowadzić samochód, jednak wtedy zaraża już innych ludzi, do których podchodzi. Nie wszystkich, ale wielu. Jak zacznie się gorączka, już nie daje rady chodzić” – opis tajemniczego wirusa, który sieje spustoszenie na całym świecie, któremu życie dała pisarka Jana Wagner w książce „Pandemia”, nie musi być wcale literacką fantazją autorki.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s

 

W ostatnich latach świat dowiaduje się o kolejnych nieznanych szczepach czy chorobach, które cywilizacja zachodnia wymieniała wyłącznie w kontekście wydarzeń na innych kontynentach. Epidemia SARS, grypa ze zwierzęcymi konotacjami – najpierw ptasia, teraz świńska, panoszący się ostatnio wirus ebola. Jeżeli do tego dodamy analizy specjalistów, że jak lekarze dalej będą tak chętnie przypisywać antybiotyki, wkrótce uodpornią się na wszelkiego rodzaju zarazki, to mały pełny obraz sytuacji.

Wagner akcję swojej powieści, którą wydało wydawnictwo Zysk i Spółka, umieściła w Rosji, ale równie dobrze mogłaby się rozgrywać w dowolnym zakątku świata. Pandemia rozwija się w ekspresowym tempie, zabierając ludziom to, do czego byli przyzwyczajeni. Na początek mogą jeszcze śledzić w telewizji doniesienia o kolejnych zainfekowanych miastach i osobach, potem, kiedy traci się sygnał i nagle kończy się prąd, zaczyna się prawdziwa walka o przetrwanie. To życie w czasach, kiedy kilka konserw w mięsnych okazuje się ważniejsze od oglądanego tak chętnie serialu, kiedy każdy litr benzyny jest na wagę złota i trzeba go dosłownie wyszarpać. Bohaterowie – kilkoro Rosjan ucieka przed pandemią na małą wysepkę w Karelii, blisko Finlandii, byle tylko być dalej od epicentrum wydarzeń. Czy przed wirusem można jednak uciec? W końcu „mieszkańców ogarniał bezsilny strach przed tym, co już się z nimi stało i przed tym, co na pewno się wydarzy”…

Wyprawa na północ nie może obyć się bez karabinów. Idealna metafora – walka z pandemią to prawdziwa wojna. Oby nie przyszło nam jej stoczyć w realnym życiu.


Może Cię zainteresować.