piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Scena to mój żywioł | 25.06.2017

To prawdziwy paradoks, ale podczas gdy w Pradze jestem traktowana jak Polka, w Warszawie wielu uważa mnie za Czeszkę. W ciągu tych wszystkich lat zdążyłam się już jednak z tym oswoić i teraz często mawiam, że jestem po prostu dziewczyną z Zaolzia – mówi aktorka Izabela Kapias, która latem będzie współpracowała ze znanym polskim reżyserem Wojciechem Smarzowskim na planie filmu kręconego m.in. w Czechach.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Oklaski po udanym koncercie. Bezcenne. Fot. Paulina Anna Pierkiel

Izabela Kapias mieszka w Hawierzowie, ale pochodzi z Olbrachcic. Tam uczęszczała do przedszkola i polskiej szkoły podstawowej. Później uczyła się w szkole w Suchej Górnej i polskim gimnazjum w Czeskim Cieszynie. Jej rocznik był „elitarny”, ponieważ w „gimplu” spędził aż sześć lat. A jak zaczęła się przygoda pani Izy z showbiznesem?

– Od dzieciństwa śpiewałam, tańczyłam i grałam w teatrzykach. Moją pierwszą rolą była zaś kreacja żaby w przedstawieniu „Calineczka” – wspomina Kapias, która śpiewała też w chórze „Słoneczko” prowadzonym przez Jadwigę Czap i występowała w teatrzyku „Drops”. Z kolei w gimnazjum była chórzystką „Collegium Iuvenum” Leszka Kaliny, grała też w teatrzyku „Szkapa” Władka Kubienia. – Bardzo dużo dawały mi także wyjazdy do Białegostoku na warsztaty recytatorskie towarzyszące konkursowi „Kresy” – przekonuje.

Izabela Kapias do dziś jest związana z zespołem „Olza”, z którym szlifowała rytmikę oraz wyjechała do Rzeszowa na XIV Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych. Nic więc dziwnego, że gdy przyszło jej decydować o dalszej edukacji, nie wahała się długo. Wybrała Wydział Teatralny Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze.

– Pamiętam, że mnie – wówczas młodej dziewczynie z Olbrachcic – było bardzo trudno odnaleźć się w wielkim świecie Pragi. Do tego wcześniej byłam po prostu Izą Kapias, a tam nagle stałam się Izabelą Kapiasową. Dostałam inne nazwisko, z innym akcentem, a przecież jestem Polką. Jak się z tym pogodzić? Byłam inna i naprawdę było mi wówczas ciężko. A na dodatek koledzy nie ułatwiali mi życia, często ze mnie żartując – wspomina pani Izabela, od razu jednak dodając, że jej rocznik był jednym wielkim zlepkiem indywidualności i osobowości. – Razem ze mną studiowała Barbora Poláková – znana w Czechach równiez jako piosenkarka i Markéta Stehlíková, która gra policjantkę w serialu „Ulice”. Natomiast, gdy nasz rok przygotowywał spektakl dyplomowy, na pierwszym roku pojawił się Tomáš Klus, który zagrał dla mnie prywatny koncert w pociągu, jadąc na koncert do Ostrawy – śmieje się Kapias.

Wspomina ona również nieżyjącego od dziesięciu lat profesora Borisa Rösnera, ikonę czeskiego filmu i teatru. – Zajęcia z nim były naprawdę niesamowite, niestety na drugim roku musieliśmy go pożegnać. Wtedy też dopadł mnie kryzys. Chciałam uciec z Pragi i rozpoczęłam starania o wyjazd na studia do Polski. Pamiętam, że dziekan wziął mnie wtedy na rozmowę i przekonał, bym jednak przemyślała sprawę. Stwierdził: Izo, oczywiście to twoja decyzja i nie będziemy ci niczego zabraniali. Nie słychać już jednak twego ostrawskiego akcentu, a my w końcu wiemy, jak z tobą pracować. Szkoda więc, byś zmarnowała dotychczasowy wysiłek. I tym mnie przekonał – wspomina.

Izabela Kapias dokończyła praskie studia, a na piątym roku przedłużyła naukę, by móc wyjechać do Krakowa w ramach europejskiego programu wymiany studentów Erasmus. – Ten Kraków cały czas miałam w głowie, bo bardzo chciałam popróbować studiów w Polsce. Pierwotnie miałam tam spędzić jeden semestr, ale tak mi się spodobało, że zostałam cały rok – stwierdza.

Co więcej, kiedy krakowscy wykładowcy zorientowali się, że pani Iza perfekcyjnie włada językiem polskim, zgodzili się, by korzystała ze wszystkich zajęć, jakie oferuje Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego. Chodziła więc na lektoraty i ćwiczenia z Janem Peszkiem, Krzysztofem Globiszem czy Krystianem Lupą. – Pamiętam jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, kiedy po południu miałam zajęcia z aktorstwa przed kamerą z Jerzym Stuhrem, a wieczorem Renata Putzlacher zaprosiła mnie na koncert Jaromíra Nohavicy w Filharmonii Krakowskiej. Było to nie bywałe przeżycie. Po pół roku stwierdziłam zaś, że chcę jeszcze zostać i kolejny semestr spędziłam na kierunku wokalno-estradowym – mówi Kapias, która przyznaje, że właśnie w Krakowie nauczyła się... śpiewać.

Cały artykuł w ostatnim, drukowanym wydaniu gazety.



Może Cię zainteresować.